piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 5

-Sean wracajmy do domu, proszę- robiłam maślane oczka do brata ale to nie pomagało, próbowałam szukać pomocy u drugiego brata ale ten także nie zwracał uwagi na moje prośby, gdy dojechaliśmy do szpitala kazali mi prześwietlić nogę
-Ej chłopaki, ja już się naprawdę dobrze czuję, Dean puść mnie to zobaczysz, że normalnie stanę na nogę
-Uważaj bo ci uwierzę, poczułem jak mnie ścisnęłaś za rękę gdy lekarz złapał za tę nogę- powiedział spokojnie Sean. Po prześwietleniu lekarz stwierdził skręcenie i postanowił zostawić mnie na obserwacji, nie rozumiem po co zostawać w szpitalu ze skręconą kostką.

*Następnego dnia*
(Podczas gdy Mel była na obserwacji)
-Ej, Tamara co ty taka przygnębiona- Zapytał Dean
-Nic, mi nie jest- Odpowiedziałam oschle, leżąc na łóżku.
-HAHAHAH nie w ogóle, znana ze swojej ciągłej radości Tara, jest nagle smutna, ale nie ma powodu!
-No bo nie ma!- Wrzasnęłam i rzuciłam w niego poduszką.
-DOBRZE!! Dobrze uciekam- Powiedział z udawanym strachem i wybiegł z pokoju. Ja wzięłam poduszkę, położyłam ją razem z samą sobą na łóżku wybrałam numer Ally i czekałam aż odbierze.... Niestety nic. Zadzwoniłam więc do Melanie, odebrała po drugim sygnale.
-Halo?-Usłyszałam głos o 2 stronie słuchawki.
-Heej  Mel jak się czujesz?
-Całkiem dobrze. A jak u ciebie?
-Po staremu. Kiedy cię wypuszczają?
-Jutro powinni....
-Ok to czekam. Papapa
-Cześć- Po tych słowach obie odłożyłyśmy słuchawkę.... A mi zachciało się spać..... Śnił mi się Nick.... Znowu..... Ale był to niestety miły sen. Rano za wszelką cenę postanowiłam o tym zapomnieć. Wyszłam do łazienki założyłam  ubrania i czekałam na powrót Mel do domu....
*W samochodzie*
Wszyscy jechaliśmy do szpitala do Mel, wydawało mi się, że ta podróż trwa w nieskończoność. W końcu jednak przybyliśmy do szpitala a ja od razu pobiegłam do sali w, której przebywała moja siostra.
-Mel!- Pisnęłam  radośnie się z nią witając
-Cześć Tara, a gdzie reszta?
-Rozmawia z lekarzami, zaraz wrócą.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz