piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 4

Gdy się obudziłam wszyscy byli w takim samym rozmieszczeniu jak wczoraj wieczorem, nagle moja mama weszła do salonu
-Już wstałaś? Byłam pewna, że pierwsze obudzi się około 14- zaśmiała się
- A która jest?
- 9 trochę mnie zdziwiłaś
- podczas filmu zasnęłam- powiedziałam i postanowiłam sprawdzić telefon był jeden sms od Ally napisała '' wpadniesz do mnie około 10 ?'' odpisałam tylko, że zaraz do niej przyjdę  i poszłam do swojego pokoju aby się ubrać, następnie poszłam do przyjaciółki.


**Mel**

Obudziłam się po 12-stej, byłam przytulona do Kierana, oprócz nas w salonie był rozwalony na kanapie Ashley, próbowałam wstać i nagle oczy otworzył Kieran
-przepraszam, nie chciałam cię obudzić- powiedziałam i zrobiłam przepraszającą minkę
-nie obudziłaś- odpowiedział zaspanym głosem w tym momencie do salonu wparował Dean i Ryan  ten pierwszy  trzymał wiaderko z wodą boże jakie szczęście, że nie śpię
-Eee  już powstawali- powiedział a z pomieszczenia obok usłyszałam odgłosy zawodu, już miał się wycofać gdy powiedziałam
- Ashley jeszcze śpi- chłopak z łobuzerską miną znalazł się z prędkością wiatru obok Ash'a, my z Kieranem ledwo zdążyliśmy zbiec z tego miejsca a zawartość wiaderka wylądowała na śpiącym chłopaku, który z przestraszeniem się obudził i spadł z kanapy a chłopaki ryknęli śmiechem
- Bardzo śmieszne - podsumował Ashley a oni dalej się tarzali ze śmiechu
- Nie przejmuj się nimi, pójdziesz ze mną na spacer?
-Jasne, tylko się przebiorę.
-Okey- uśmiechnęłam się do chłopaka
-spacer beze mnie?!- oburzył się Dean, przestając się śmiać jednak mu nie odpowiedziałam tylko poszłam się ubrać, zdecydowałam się na zestaw a  włosy zostawiłam rozpuszczone, zeszłam na dół ale jeszcze Ashleya nie było poprosiłam Kita żeby powiedział mu że czekam przed domem i wyszłam. Nie minęło 5 minut a Ash był już obok mnie
- Przepraszam, że musiałaś na mnie czekać
- Nic się nie stało-uśmiechnęłam się- idziemy do parku
-Jak sobie życzysz, księżniczko- puścił mi oczko a ja się zaśmiałam.
Cudownie spędziłam z nim te 2 godziny ale wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć
-Musimy wracać- powiedział chłopak a ja na znak, że rozumiem kiwnęłam głową ale zamierzałam się z nim trochę podroczyć
- Ja i tak wiem, że nie chcesz spędzać więcej czasu w moim towarzystwie, ja teraz wrócę do domu ale nie z tobą- powiedziałam i poszłam na drugą stronę ulicy a Neal nie przestawał się ze mnie śmiać, po paru minutach byliśmy już przed domem...niestety...na moje nieszczęście znajdował się on po drugiej stronie, na tej gdzie był Ashley. Stanęłam i czekałam aż chłopak wejdzie  ale  nic nie wskazywało na to żeby to chciał zrobić
- Dlaczego nie wchodzisz?- zapytałam
- czekam na ciebie
-ale ja nie wejdę z tobą, poczekam aż wejdziesz
-a ja nie wejdę bez ciebie- powiedział a ja skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, z domu wyszli Kit i Kieran
- Czego nie wchodzicie- zapytał mój brat
- Mel uważaj!!!- odwróciłam się i zobaczyłam pędzącego na rowerze chłopaka po chwili leżałam na chodniku a obok mnie znalazł się Kit a Ash i Kieran zaczęli gonić tego winowajcę
- Mel nic ci nie jest- powiedział zatroskanym głosem Kit
-Nie wszystko w porządku- uśmiechnęłam się do chłopaka i próbowałam wstać nagle poczułam ostry ból w kostce i znowu wylądowałam na ziemi
-Oj chyba coś jednak jest- wziął mnie na ręce i zaniósł do domu
-Sean!!!- krzyknął a najstarszy z moich braci znalazł się obok nas
- Co się stało?
- Jakiś debil ją potrącił, nie może stanąć na prawą nogę
- znasz tego chłopaka?- spytał Dean, który przed sekundą wszedł do pomieszczenia
-nie, Kieran i Ashley pobiegli za nim
-Musimy jechać do szpitala- powiedział smutno Sean
-co?! Jakiego szpitala?! Ja nie jadę! - zaczęłam protestować ale oni nawet na to uwagi nie zwrócili
- Pojadę z wami- zakomunikował Dean i wziął mnie na ręce a następnie udaliśmy się do auta, którym dostaliśmy się do szpitala...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz